Na wstępie miała być opowieść o tym, jakim pożeraczem czasu jest Internet i jak małymi krokami staram się uwolnić od wirtualnego świata. Jednak doszłam do wniosku, że oszczędzę Wam i sobie tych wywodów, bo przecież każdy z nas odczuwa na własnej skórze rozwój technologii, a co za tym idzie, coraz szerszy zakres wykorzystywania jej w życiu i w pracy.
Pozwólcie zatem, że skupię się na tym, o czym ten post ma być.
W tym roku, wraz z moją grupą przenieśliśmy się do jednej z dwóch (a w niedługim czasie 3) sal, które wyposażone są w tablice multimedialne. To bardzo fajna sprawa, tego nikomu chyba nie muszę mówić
Jednak ja postanowiłam wykorzystać tablicę nie tylko do jej oczywistych zastosowań, ale w dużej mierze, by ułatwić sobie nieco organizację swojej pracy.
Miałam w tym roku mało ambitny plan, by pozwolić sobie na ograniczenie pracy po godzinach. Chciałam korzystać z przewodników. Możenie nie od A do Z, ale w dużej mierze chciałam opierać się na materiałach, które zostały stworzone podobno po to, by pomóc nam w codziennej pracy.
Niestety jednak, to co trafiło w moje ręce, nie spełniło pod żadnym względem moich oczekiwań. No może tematyki całkiem przyzwoite, bo parę nowości się pojawiło, ale reszta to jeden wielki chaos! Jak się domyślacie, moje ograniczenie pracy po godzinach spaliło na panewce. W dalszym ciągu tworzę sobie konspekty do zajęć na praktycznie każdy dzień tygodnia. Staram się wykorzystywać pomysły z różnych Przewodników jak i dorzucać coś od siebie. Jednak wszystko to, zajmuje sporo czasu, bo nie umiem sobie pofolgować. Niestety, nie należę do grona osób, które potrafią iść na żywioł. Muszę mieć wszystko zaplanowane i poukładane, wtedy jestem spokojna.
Ordnung muss sein.
W pierwszym tygodniu nowego roku szkolnego, planowałam sobie zajęcia tak jak to miało miejsce w ubiegłych latach.
Tworzyłam konspekt. Drukowałam. Nagrywałam potrzebne na zajęcia piosenki i utwory. Jeśli jakichś pomocy nie miałam w swoim zbiorze to szukałam odpowiednich, które następnie drukowałam, laminowałam.
Mnóstwooooooo zmarnowanego czasu, papieru, tuszu, folii, prądu - czyli po prostu pieniędzy.
Jednak po jednym z webinariów, przypomniałam sobie o ciekawej aplikacji, o której już kiedyś słyszałam, ale jakoś nie było sposobności by się z nią zapoznać.
I tak też Padlet, tzw. wirtualna tablica korkowa, stał się moim konspektowym zbiornikiem.
Nie będę opisywać ogólnych zalet Padletu, możecie o tym poczytać na wielu stronach internetowych.
Chcę zaprezentować jedynie, w jaki sposób przysposobiłam sobie tę aplikację do swoich potrzeb.
Jak już wspomniałam, by mieć spokój ducha, na każdy dzień pracy muszę mieć przygotowany konspekt, dzięki któremu wiem kiedy i co powinnam zrobić. Oczywiście, zdarzają się modyfikacje, bo nie jesteśmy w stanie w 100 % zaplanować sobie dnia w pracy, ale taki mini harmonogram u mnie po prostu musi być!
Wcześniej wszystko tworzyłam sobie w Wordzie. W sumie w dalszym ciągu to robię, bo takie konspekto - scenariusze przydają się na przyszłość, jednak zrezygnowałam z ich drukowania.
Jeśli w owym konspekcie-scenariuszu znajdują się treści, których nie zostały zaczerpnięte z przewodników lub innych materiałów pomocniczych, na bazie których pracuję, takowy konspekt ( w postaci pliku Word) zapisuje sobie na dysku Google (kolejne istotne dla mnie miejsce w przestrzeni internetowej).
Stworzyłam sobie tam specjalną zakładkę "Zajęcia", gdzie umieszczam wszystkie potrzebne mi w pracy materiały, w tym zakupione piosenki czy pomoce dydaktyczne objęte prawami autorskimi.
Na bazie tych stworzonych w Wordzie scenariuszy, tworze sobie konspekty na Padlecie, w których to konspektach zamieszczam wyłącznie punkty dotyczące poszczególnych czynności, a w nich odnośniki do miejsca, w których znajduje się ich rozwinięcie.
Do każdego tygodnia tworzę osobną kolumnę, a w niej dodaję "kartki" z zapiskami na każdy dzień tygodnia.
Jeśli dana aktywność do zajęć została zaczerpnięta z Przewodnika, podaje jego tytuł i stronę. Tak samo dzieje się w przypadku pomocy dydaktycznych (głównie plansz demonstracyjnych) które mam na wyposażeniu sali. Podlinkowywuje także tytuły danych aktywności materiałami dostępnymi w sieci. Jeśli akurat uczymy się piosenki, którą można znaleźć np. na chomiku, to do tytułu piosenki dodaję jej chomikowy link. Podobnie z piosenkami lub filmami z You Tube.
PODLINKOWYWANIE w Padlecie to świetna sprawa, bo od razu po kliknięciu otwiera nam się potrzebna strona w osobnej karcie i możemy działać.
Jeśli zaś chcę wykorzystać materiały przeze mnie zakupione lub pobrane na zasadzie opłaconego abonamentu, a tym samym objęte prawami autorskimi i "zakazami" publikowania ich w przestrzeni internetowej bez zgody autorów - wrzucam wszystko na dysk Google. Najistotniejszym faktem w takim działaniu jest to, że nikt poza mną nie ma do nich dostępu. No chyba, że mu go udzielę ;)
I tak się dzieje w przypadku, gdy na urządzeniach przedszkolnych korzystam z Padletu, gdzie w konspekcie znalazł się link do jakichś materiałów z dysku Google. Wtedy udzielam dostępu samej sobie, bo jeśli mam być szczera, nie chcę korzystać ze swoich wirtualnych kont na sprzęcie pracowniczym. Bo i po co, skoro można bez logowania, udostępnić sobie możliwość korzystania :D
Zapytacie: Ale jak to się ma do tablicy multimedialnej?
Już pędzę z wyjaśnieniami :D
Jeśli akurat mam zaplanowane zajęcia z wykorzystanie ilustracji, obrazków, piosenek, gier interaktywnych - od razu po przyjściu do pracy odpalam laptopa. Loguje się na swoim Padlecie i otwieram zamieszczone w konspekcie linki. W ten sposób, bez zbędnego szukania, jestem przygotowana na każdy etap swoich zajęć.
Dzięki temu, mam pod ręką potrzebną mi piosenkę, obrazek, które jest widoczny na ogromnym ekranie i każdy może dostrzec jego najmniejsze szczegóły.
Do tego możliwość korzystania z ogromnego już zasobu internetowych gier interaktywnych, dopasowanych do praktycznie każdej poruszanej przez nas tematyki.
Ja z racji tego, że nie chcę, aby moim Muchomorkom spowszedniały interaktywne zabawy, staram się z nich korzystać raz w tygodniu. Często są to punkty zajęć w których ma miejsce klasyfikowanie, grupowanie, przeliczanie, dopasowywanie itp.
Ale po doświadczeniach z praca zdalną, zdarza nam się też korzystać z nich przy okazji ćwiczeń porannych, zajęć wyciszających (joga, medytacja) czy gimnastyki buzi i języka.
Oprócz tego, że tablicy używam do puszczania piosenek, prezentowania obrazków, gier interaktywnych, często służy mi ona do grupowego wyjaśniania poleceń podczas wykonywania tematycznych kart pracy.
Wtedy na tablicy odpalam Paint'a, tworzę prowizoryczne rysunki tego, co znajduje się w danym ćwiczeniu i wyjaśniam całej grupie WIELKIMI LITERAMI, na czym polega zadanie.
Mam jednak w planach wyświetlanie na dużym ekranie zdjęć prezentujących daną kartę pracy (niestety, nie mamy już możliwości korzystania z flipbooków z kartami pracy :( także trzeba sobie poradzić w inny sposób). Musze jednak znaleźć na to chwilę.
Dodatkowo, podczas obchodów różnych dni nietypowych, zamiast tworzyć napisy informujące o danym święcie, na tablicy wyświetlam dedykowane plakaty (w formie zdjęć lub obrazków). To pozwala mi znacznie oszczędzić czas na tworzeniu jednodniowych gazetek na tablicy korkowej.
Jeśli chodzi zaś o zajęcia zaplanowane w oparciu o materiał papierowy, czyli plansze demonstracyjne, pomoce dydaktyczne w postaci sylwet, indywidualne pakiety pomocy, przewodnikowe opowiadania, propozycje zabaw, ćwiczenia gimnastyczne lub zajęcia plastyczne, wtedy nie odpalam tablicy, a jedynie swój telefon, na którym mam zainstalowaną Padlet'ową aplikację i ponownie - konspekt na dany dzień mam przed sobą.
Podczas zajęć z tablicą, korzystam z popularnych (mniej lub bardziej) aplikacji, platform czy stron internetowych.
Do najczęściej przeze mnie odwiedzanych i lubianych należą:
- Learningapps: mnóstwo interaktywnych gier i możliwość tworzenia własnych
- Printoteka: dla mnie to istny raj! Ilustracje praktycznie do każdej tematyki, pomysły na ciekawe zabawy z materiałem obrazkowym i podstawowe źródło materiałów do zabaw logopedycznych
UWAGA: Akurat trwa urodzinowa promocja na abonament, także zachęcam do rozważenia!
- MiMowa: główne miejsce w sieci, które oferują ciekawe zabawy logopedyczne, także te interaktywne
- SuperKid: gdy czegoś nie ma na Prinotece, zawsze znajduje tutaj. Mnóstwo materiałów, aż czasami ciężko znaleźć to, czego się konkretnie szuka. Dlatego najpierw Printoteka później SuperKid. Ale ostatnio odkryłam, że mają cudowną bazę gier interaktywnych wpisujących się w tematyki zajęć przedszkolnych, także jestem zachwycona!
- Boberkowy World: może to trochę narcystyczne, ale od czasu do czasu korzystam ze swoich blogowych gotowców. Są tematy, które udało mi się opracować w taki sposób, że wystarczy kliknąć w odpowiedni post i wszystko mamy podane na tacy: przebieg całych zajęć, odpowiednie linki, filmiki, propozycje aktywności. Tyle tego jest, że czasami zapominam, że coś w danym temacie opublikowałam :P
- Wordwall: ograniczona możliwość tworzenia własnych materiałów, ale można korzystać z ogromnej bazy tworów innych osób. Ja głównie wykorzystuję tę platformę do przeprowadzania ćwiczeń porannych - raz w tygodniu ruletka, która skradła serca moich dzieci ;)
- Mini Mini Plus: fajne gry interaktywne o przeróżnej tematyce
- Yummy.pl: darmowe gry on-line, w tym także logopedyczne od MiMowa
Jeśli nie wyczerpałam tematu wystarczająco, dajcie proszę znać w komentarzach. Postaram się w miarę możliwości, uzupełnić nurtujące Was zagadnienia.
Zachęcam także do tego, abyście podzielili się swoimi doświadczeniami z wykorzystaniem tablicy w swojej pracy :)
Padlet bardzo mi się sprawdził podczas nauczania zdalnego. Wykorzystałam to w grupie 5-6 płatków. Rodzicom też ta forma przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuń