Nie miałam jednak pomysłu, na jego ozdobienie. Przypomniałam sobie, że z zeszłego roku zostało mi trochę startych, kolorowych, startych mydełek (robiliśmy woreczki zapachowe podczas omawiania zmysłów) i całą reklamówkę makaronów. Tak więc materiał się znalazł, jednak co dalej? Wszystko wyszło "w praniu". A efekty zaskoczyły nawet mnie :)
Ale zacznijmy od początku.
Zajęcia rozpoczęliśmy od określenia pory roku, w jakiej poszczególne dzieci obchodzą urodziny.
Następnie, na tablicy edukacyjnej umieściłam ilustracje w przypadkowej kolejności, przedstawiające przyjęcie urodzinowe.
(Przepraszam za jakoś zdjęć, ale wykonywałam je telefonem i dopiero w domu zauważyłam, że są bardzo niewyraźne)
Każdą ilustrację dokładnie omówiliśmy. Przy okazji dzieci wymieniły się swoimi osobistymi doświadczeniami, dotyczącymi obchodzenia urodzin. Po czym poprosiłam je, aby mi pomogły ułożyć tę historyjkę obrazkowa w odpowiedniej kolejności. Maluchy poradziły sobie z tym zadaniem bardzo dobrze.
Po odrobinie wysiłku umysłowego, nastąpiła przerwa na zabawowę ruchową. W obroty wzięłam tamburyno. Dzieci maszerowały po sali, zmieniając tempo poruszania się w zależności od wystukiwanego rytmu. Gdy tamburyno ucichło, podawałam nazwę pory roku, a dzieci w niej urodzone podbiegały do mnie, reszta siadała na dywanie.
Po zabawie, odwiedził nas wyjątkowy gość- maskotka naszej grupy- pajacyk Fik-Myk.
W zeszłym roku odwiedzał nas prawie codziennie. I w sumie to on przeprowadzał zajęcia ;) W tym roku jednak, postanowił sobie przedłużyć wakacje i przybył dopiero w dniu swoich urodzin :) Dzieci przywitały gościa radosnymi uśmiechami i nieskrywaną radością. Odśpiewały mu sto lat, każdy po kolei podchodził i składał mu życzenia, a w podziękowaniu za tak miłe przyjęcie, pajacyk częstował cukierkami. Na koniec, maluchy odtańczyły układ do "chocolate" i pożegnały solenizanta. A my zabraliśmy się za wykonanie pracy plastycznej :)
Jak doszło do stworzenia dzieła?? :D
Rozłożyłam talerzyki z kolorowymi wiórkami mydełek i z makaronem. Na paletach malarskich rozlałam klej, wręczyłam pędzelki i wyjaśniłam, co należny zrobić.
Dzieci malowały klejem paski na torcie, po czym posypywały je wiórkami mydła. Następnie przyklejały makarony, a na koniec, na torcie umieszczały świeczki. Ich liczba była adekwatna do wieku maluchów. Gdy klej wysechł, dzieci malowały makarony temperami. Następnie, do akcji wkroczyłam ja :) Całość spryskałam lakierem do włosów z brokatem i prace nabrały blasku. Ja i maluchy, byliśmy zachwyceni tym, co powstało. Nawet inni pracownicy przedszkola nie szczędzili pochwał :D A Wam jak się podobają nasze dzieła??
Poniżej wrzucam historyjkę obrazkowa do pokolorowania :) ( źródło: chomikuj)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz